Rajd rowerowy do Zawieprzyc - 26.05.2007 Drukuj

 

To czwarty w tym sezonie rowerowym rajd naszego koła... Zbiórka, jak zawsze przed siedzibą LOK-u. Miejscowa prasa błędnie podała godzinę rozpoczęcia, dlatego na prośbę Prezia Tadzia zostawiamy na miejscu zbiórki kartkę z informacją o planowanej trasie - tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś przyjechał do LOK-u o 10.00.
Wszyscy żałujemy, że nie jedzie z nami Edytka - tej dziewczyny nie da się nie lubić... ale przyjechała chociaż na początek, żeby życzyć nam udanej wyprawy.
Trasę rajdu wyznacza tym razem Waldek - od razu na początku obiecuje, że będzie interesująco...
Początek trasy to malownicze okolice Wieprza - jedziemy wzdłuż rzeki wąską dróżką. Wkrótce docieramy do Sernik - tu zaplanowany jest pierwszy postój. Zatrzymujemy się pod bramą kościoła, Waldek dłuższą chwilę opowiada o historii wsi i parafii (facet naprawdę przejął się rolą przewodnika i przygotował do tej wyprawy...). Potem krótka wizyta w świątyni - jest to kościół barokowy pod wezwaniem św.Marii Magdaleny (drugie wezwanie używane kiedyś - św. Zofii). Przed wejściem spotykamy dobrze nam znanego księdza Biziorka i zamieniamy z nim kilka słów.
W Sernikach podjeżdżamy także do ruin dworku Grabowskiego - dawnego właściciela okolicznych dóbr i znanego w okolicy hodowcy koni. Budynek musiał być kiedyś bardzo ładny, obecnie jest bardzo zniszczony - co odważniejsi wchodzą do wnętrza ryzykując, że na głowę może spaść kawałek sufitu.
Opuszczamy Serniki, w dalszym ciągu trasa rajdu biegnie doliną Wieprza; cieszymy się, że pogoda dopisuje, bo to - jak powszechnie wiadomo - jest dość ważne w rowerowych wypadach. Większość z uczestników rajdu nie jechała nigdy tą trasą, możemy podziwiać dolinę Wieprza, jej roślinność, a zwłaszcza pojawiające się co jakiś czas malownicze zakola rzeki.
Przez Czerniejów docieramy do Zawieprzyc. Tutaj większość z nas wyciąga wiktuały i posila się - za nami przecież ok. 2,5 godziny jazdy.
Na placu przed kaplicą czekamy na panią Dorotę - miejscową bibliotekarkę, która ma opowiedzieć nam trochę o historii Zawieprzyc. Dzięki p. Dorotce, która jest także autorką pracy magisterskiej o tej miejscowości, oglądamy nowo powstały Wiejski Dom Kultury. Mamy także możliwość wejścia do środka kaplicy, która jest - jak się okazuje - używana w dalszym ciągu zgodnie z przeznaczeniem, czyli do odprawiania mszy świętych i nabożeństw. W kaplicy spotykamy pana organistę, który opowiada nam trochę o historii tej zbudowanej na planie ośmiokąta budowli - kaplica jest najlepiej zachowanym i najciekawszym obiektem w tutejszym zespole parkowo - pałacowym. Ciekawe są tu zwłaszcza freski znajdujące się na suficie w kształcie kopuły; są one co prawda mocno zniszczone, ale wiele szczegółów jest wyraźnie widocznych. Spotkanie z panem organistą kończy się miłym akcentem - gra on dla nas kilka melodii, m.in. Bułata Okudżawy.
Przechodzimy przez park do ruin oranżerii.. Zawieprzyce, a zwłaszcza zespół parkowo - pałacowy i rozciągający się za kaplicą widok na dolinę Wieprza są naprawdę urocze; szkoda tylko, że tak zaniedbane.
Z Zawieprzyc przez wsie: Januszówka i Stoczek udajemy się do Kijan, gdzie spotykamy się z księdzem Lucjanem - proboszczem miejscowego barokowego kościoła św. Anny. Niektórzy dziwią się, że tak blisko Lubartowa taki ładny kościółek...
Przechodzimy także na miejscowy cmentarz, gdzie pochowani są krewni Marii Curie - Skłodowskiej; okazuje się, że noblistka przyjeżdżała tu na wakacje w czasach studenckich. Po Kijanach - czas na ognisko i pieczenie kiełbasek. Organizujemy je nad rzeką, niektórzy jedzą, inni piją, a Waldek rozpoczyna zarządzony przez Prezia Tadzia "Wielki Konkurs z Nagrodami". Pytania o różnym stopniu trudności, nagrody bardzo atrakcyjne... Zwycięża Sławka ! Przed Markiem! Dziewczyny górą !!! Wszyscy, łącznie z pokonanymi - zadowoleni.
Ruszamy w drogę powrotną. Lasami, łąkami, polami... Trochę w pewnym momencie zdezorientowani, (szczególnie kiedy las przeobraża się prawie w amazońską dżunglę), no ale miało być interesująco... Andrzej pociesza nas, że on zawsze jeździ "na czuja" i zawsze mu się udaje, więc nie wątpimy, że i tym razem tak będzie. Po pewnym czasie docieramy do Wólki Zawieprzyckiej, wykupujemy w miejscowym sklepie prawie cały zapas napojów z lodówki i ruszamy dalej.
Jedziemy już do końca trasy asfaltem.. Przez Nową Wolę i Serniki docieramy do Lubartowa, ostatnie "cześć" i do zobaczenia następnym razem...

 

Gośka - na rajdzie RELAKSU
po raz pierwszy