Rozpoczęcie sezonu rowerowego - 21.03.2009 Drukuj

 

Stało się już tradycją Naszego Koła, iż rozpoczęcie sezonu rowerowego łączymy z uroczystością rytualnego wypędzenia Zimy i powitania Wiosny. W tym roku idealnie udało się wybrać termin - 21 marca. Choć jeszcze dwa dni temu padał śnieg, a zima zdawała się drwić z naszych narzekań, dziś od samego rana świeci słońce. Spotykamy się jak zwykle przy budynku Spółdzielni Mieszkaniowej Lubartów. 22 osoby - większość barwnie ustrojona - maski, peruki, kolorowe wdzianka... Wśród nas Marzanna i spoglądający na nią łakomie kat (to Endriu - tymczasowo porzucił swą rolę i wcielił się w postać wielkiego Elvisa). Pamiątkowe zdjęcie i kolorowy korowód rusza... Przejeżdżamy główną ulicą miasta, choć nie jest to po drodze. To po to, by "obudzić" ze snu zimowego jego mieszkańców: "Patrzcie, to Wiosna przybywa... precz Zimo przebrzydła...". Przechodnie spoglądają na nas ze zdziwieniem, niektórzy przyjaźnie pozdrawiają... chyba wszyscy mamy dość zimy.
Opuszczamy miasto. Ponieważ przejeżdżamy obok zgromadzenia sióstr Felicjanek, wstępujemy na chwilkę. Niektórzy zachodzą do kościółka na krótką modlitwę, inni rozmawiają z ks .Robertem i z siostrami. Jeszcze zdjęcie i ruszamy dalej.
Podróż nie jest długa, kilkanaście minut i jesteśmy u celu - w Sernikach. Najpierw wyruszamy zbadać, czy są jakieś znaki, że wiosna tuż tuż... Oceniamy przyniesione trofea. Tu prym wiedzie Grażynka, jej roślinki są naprawdę imponujące... Następnie odbywa się sąd nad Marzanną. Jagoda odczytuje akt oskarżenia: "Słomiany chochole związany powrozem, dość nas namęczyłeś i śniegiem i mrozem... wrzucimy do wody niedobrą boginię... niech do morza zła zima odpłynie... Kukła wierci się niecierpliwie, spogląda na boki, chyba wie, co się święci... Chwila nieuwagi strażnika... a ona myk... i w nogi. Rusza pościg... nie możemy pozwolić jej zbiec, toż skazani zostaniemy na wieczną zimę... Na szczęście są wśród nas doskonali biegacze i za chwilę maszkara znów jest na miejscu. Wiemy, ze to przebiegła bestia, serwujemy jej zatem kilka rodzajów unicestwienia... Najpierw swą powinność czyni kat... i mieczem ją... mieczem... Potem pozwalamy, by strawił ją ogień piekielny i na koniec wrzucamy do wód Wieprza. Niech płynie do Wisły i do morza, byle daleko od nas i na długo... Nie wiadomo kiedy wśród nas pojawia się Wiosenka. Pląsa zielona, radosna, uśmiechnięta ( prawie nikt nie poznaje, ze to nasza Jaworka?). W dłoni dzierży kolorowe kwiecie... Hura... Ognisko płonie. Pieczemy kiełbaski. Rozmawiamy. Cieszymy się słoneczkiem i przyjściem wiosny...
Jeszcze rozstrzygnięcie konkursów - na najlepsze przebranie i najciekawsze okazy wiosny... Jednogłośnie stwierdzamy, że przebranie Andrzeja to nagroda nr 1. Salwy śmiechu budzi uwieczniony w aparacie ślad wiosny - drewniany szałas ukryty w krzewach i podpis autora: "Bimbrownicy zaczynają sezon..." - nagroda za humor i inwencję... Jeszcze rozmowy, plany na najbliższe miesiące, przypomnienie, że wieczorem spotykamy się na wspominki z Norwegii... i powrót do Lubartowa...
Zima przepędzona!!! Sezon rowerowy rozpoczęty!!!

 

u.j.