Zaczęło się bardzo obiecująco - po uroczystym otwarciu Rajdu z udziałem władz gminnych - piesza wycieczka po obiektach Św. Katarzyny oraz zdobycie szczytu Łysicy, w czym wydajnie pomagała nam źródlana woda wypływająca ze zbocza góry. Po zejściu zwiedzaliśmy jeszcze muzeum skamieniałości. No i na tym skończyła się zabawa, a zaczęły schody. Następnego dnia rano były rowery i trasa dookoła pasma Łysogór. Wjazd na Św. Krzyż wielu rowerzystom dał nieźle w kość. Sama byłam zdziwiona, że prawie cała nasza grupa jednak jedzie, a nie idzie. I nawet jesteśmy w czołówce. Chwila wytchnienia i zwiedzamy muzeum przyrodnicze, zespół klasztorny z kryptą Oleśnickich oraz Muzeum Misyjne Misjonarzy Oblatów. Podziwiamy panoramę okolicy oraz Gołoborze z platformy widokowej. Przed nami karkołomne zadanie. Zejście z rowerem kamienistą drogą krzyżową do Nowej Słupi wśród tłumu pielgrzymów podążających pod górę. To była prawdziwa droga krzyżowa. Z ulgą siadamy na rowery i jedziemy do Grzegorzowic, gdzie zwiedzamy kościół romański z rotundą z XIII wieku. U księdza proboszcza uzupełniamy zapasy wody i ruszamy w drogę powrotną do Św. Katarzyny. Po obiadokolacji - ognisko z rockową muzyką na żywo w wykonaniu profesjonalnego gitarzysty. Dzień III - Święto Flagi. Wszyscy zakładamy ją na rowery i ruszamy do wsi Krajno - Zagórze, gdzie znajduje się Park Miniatur najsłynniejszych budowli świata. Jest jeszcze nieczynny, więc z daleka oglądamy co się da, a da się całkiem sporo i ruszamy dalej na lotnisko do Masłowa. Nadzieja, że polecimy zakończyła się na zdjęciach w samolocie i wypiciu napojów energetycznych. Dalej lecimy z góry na rowerach. Tez dobrze, bo długi i stromy podjazd pod Klonówkę wymagał ogromnego wysiłku. Nagrodą były niesamowite widoki ze znajdującej się na szczycie wieży. Chętni pojechali jeszcze obejrzeć diabelski kamień. Było warto. Mamy na to dowód - Fajne fotki. Jeszcze tylko Bukowa Góra i jedziemy do Bodzętyna, małego i uroczego miasteczka. Zwiedzamy tam bardzo dobrze zachowaną drewnianą zagrodę pełną autentycznego sprzętu domowego codziennego użytku: mebli, naczyń stołowych i sprzętu do pracy w polu. Podziwiamy świetnie zrewitalizowany mały i duży rynek z nowoczesną, podświetlaną fontanną. Nieopodal znajduje się romańska kolegiata z XV wieku z jednym z najpiękniejszych renesansowych ołtarzy oraz z zachowaną tablicą elekcyjną i lipową figurką Matki Bożej z 1430 roku. Znajduje się tu również gotycko renesansowy tryptyk, którego wykonanie przypisywane jest zięciowi Wita Stwosza. Na wzgórzu zamkowym - wizytówka Bodzętyna: trwała ruina zamku z zachowanym późno renesansowym portalem bramy wjazdowej. Jeszcze dziś robi ogromne wrażenie. Podziwiając zajadamy się pysznymi pączkami od miejscowego sponsora. Ostatni raz rzut okiem na uroczy Rynek i powrót do schroniska. Wieczorem ognisko z pieczonymi kiełbaskami. Ostatni dzień rajdu po trudnych górskich szlakach jest rozkoszą dla ducha i ciała. Łagodne podjazdy i długie zjazdy, podczas których możemy do woli napawać się urokiem gór świętokrzyskich. Nawet pogoda (zimno i ostry wiatr) nie jest w stanie nam przeszkodzić. Odpoczynek nad zalewem w Borkowie zaczyna się i kończy w jedynej czynnej knajpce przy gorącej kawie i herbacie. Migiem dojeżdżamy do Daleszyc, gdzie dostajemy następny prezent od sponsora - pyszny serek Włoszczowa. Ponoć najlepiej smakował w miejskim szalecie, który znajduje się na rynku. Powinni to zobaczyć włodarze wielu naszych miast i miasteczek. Rynek to prawdziwe dzieło sztuki, a toaleta miejska - to prawdziwy szklany dom. Dlaczego inni mogą?...... Przed nami ostatni punkt programu - miejscowość Ciekoty z dworkiem Stefana Żeromskiego i uroczyste zakończenie rajdu w Centrum Edukacyjnym "Szklany Dom". Deszcz, który w końcu spadł, niestety rozproszył publiczność zespołom folklorystycznym, które miały być atrakcją pikniku. Figurki czarownicy na miotle, które każdy z nas otrzymał długo będą przypominały nam ten trudny, ale piękny rajd. Na pytanie zadawane sobie przed wyjazdem: po co jedziemy? - czy damy radę? - dziś śmiało odpowiadamy: daliśmy !!!!!!!!!!!
|