Rajd Trzech Króli |
![]() |
Dnia 6. 01. 2018 r. odbył się świąteczny rajd rowerowy. W tę sobotę w wielu miastach kultywowana była tradycja marszu orszaków królewskich. Relaksiacy ? z kolei wierni swojej tradycji ? wsiedli na rowery. Dokładnie tak, jak trzech króli i rowerzystów było trzech, a właściwie - troje. Niska frekwencja ? jak się dowiadujemy ? jest spowodowana równoległymi w czasie kąpielami ?morsów? oraz świętowaniem. Niezrażeni liczebnością, wykorzystujemy sprzyjającą aurę (iście wiosenna temperatura) i kierujemy się do celu, przemierzając kolejno: Chlewiska, Serniki, Nową Wolę, Czerniejów. Trzeba przyznać, że tego dnia ruch na drogach jest naprawdę nikły, ale my i tak decydujemy się niektóre odcinki pokonywać w sposób bardziej ekstremalny ? polnymi, podmokłymi drogami. Dojeżdżamy do kładki na Wieprzu. Tutaj robimy pierwszy postój i pierwsze zdjęcia. Zaraz będziemy zmierzać się z najbardziej zabłoconym odcinkiem dzisiejszej drogi. Jedziemy dalej przez: Rokitno, Jawidz, Charlęż, Bystrzycę, Sobianowice, Łysaków. Trasa jest bardzo przyjemna - mamy lekkie podjazdy. Pokonujemy kolejne kilometry i docieramy do drugiego miejsca postojowego ? Pliszczyna. Cieszy nas, że zbliżamy się coraz bardziej do celu wyprawy ? Doliny Ciemięgi. Przejeżdżamy przez Ciecierzyn, Dys, Jakubowice Końskie i Krasienin. Tu zajeżdżamy do sklepu na drobne zakupy. Uzupełniamy stracone minerały izotonikami. Chwilę rozmawiamy. Jak zwykle tematy oscylują wokół przygód z różnych wypraw. Przed nami już tylko droga powrotna. Wracamy przez: Kawkę (przy szklarni wspominamy jak jednej z uczestniczek rajdu - ponad rok temu - dosłownie strzeliła tutaj opona), Dąbrówkę, Kozłówkę, Nowodwór i Skrobów. Na licznikach mamy 70 kilometrów. Organizatorowi i uczestnikom wyjazdu dziękujemy. Liczymy na kolejne wspólne wypady.
|