MIEJSKIE KOŁO TURYSTYKI ROWEROWEJ "RELAKS" STOWARZYSZENIE POŻYTKU PUBLICZNEGO

Pielgrzymka do Wąwolnicy - 03-04.09.2011 PDF Drukuj Email

 

Pierwsza niedziela września 2011 roku wypadała trzeciego dnia tego miesiąca i właśnie wtedy wybraliśmy się już po raz kolejny na rowerową pielgrzymkę do Maryjnego Sanktuarium w Wąwolnicy. Nasza kilkuosobowa grupa na rowerach, pozostali pielgrzymi, liczeni w setkach i tysiącach, bo pielgrzymka ma wymiar diecezjalny, pieszo. Pielgrzymka rowerowa, połączenie przyjemnego z pożytecznym. Łączy więc pedałowanie z religijnym wymiarem tego wyjazdu. Co jest przyjemnością, a co pożytkiem?...
Z lubartowską grupą pieszą spotykamy się dwa razy. W Skrobowie, na ich krótkim odpoczynku i w Piotrowicach, na mszy świętej. Pogoda na pielgrzymce ważna rzecz, w przeszłości bywało różnie, ale tego roku złota polska jesień nie zawiodła nas.
Podczas pielgrzymki jej uczestników łączy szczególny rodzaj więzi, odświętnej. Nie raz brakuje nam takich relacji na co dzień.
Tradycyjnie pielgrzymi są bardzo serdecznie przyjmowani na trasie, goszczeni poczęstunkiem w Kamionce i Piotrowicach.
Czas podczas drogi  upływa nam uroczo, bo towarzystwo doborowe, a i trasę malowniczą wybraliśmy, nie odmówiliśmy sobie też radości spaceru po parku zdrojowym w Nałęczowie.
Przybyliśmy do Wąwolnicy przed większością grup pieszych i korzystając z okazji udaliśmy się na krótkie modlitewne spotkanie, do oddalonego o kilka kilometrów Kębła. Po powrocie do Wąwolnicy kontynuowaliśmy wypełnianie duchowego i religijnego charakteru naszej pielgrzymki i nie mam tu na myśli degustacji szczypek kupionych na jednym z rozlicznych straganów, czy poczęstunku herbatą u harcerzy. Aczkolwiek te ?atrybuty? zaliczyliśmy nie bez przyjemności.
Dodam tylko, że na nocleg w gościnnym internacie ekonomika w Nałęczowie zdecydował się tylko jeden uczestnik naszej grupy, nie zdradzę który. Dla chętnych rozwikłania tej zagadki powiem, że nazajutrz jak samotny, biały!! żagiel wracał rowerem do domu.

 

wspominał Waldek