Z powodu anomalii pogodowych nie udało się nam pojechać w szkolne ferie zimowe w szerszym gronie na narty do Zawoi. Jednak piątka zdeterminowanych miłośników sportów zimowych nie dała za wygrane i w nieco późniejszym terminie zameldowała się u wyjątkowo gościnnej Asi .W pierwszym dniu pobytu w górach, po wypiciu w pośpiechu powitalnej kawy zaserwowanej przez gaździnę udaliśmy się na stok o imieniu Wojtek .Bez wytchnienia zjeżdżaliśmy raz po raz w obawie, że śnieg za chwilę zniknie. Wyglądało to bardzo nie typowo zimą. Śnieg był tylko na stoku. W koło zaczynało się zielenić, gdzie niegdzie widać było pasące się owce. W następne dni jeździliśmy do południa na Mosornym Groniu, a po południami głodni fizycznego zmęczenia zdobywaliśmy okoliczne szczyty a wieczorami słuchaliśmy w pobliskiej restauracji góralskiej muzyki. Pomimo braku śniegu, żal było wyjeżdżać. Wracaliśmy z pewnym niedosytem, ciut za mało było zjazdów, trochę za krótko, brak także obiecanej przez Asię nauki Zumby. Z pewnością wrócimy tutaj jeszcze!!!!!!
|